czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział pierwszy



Biorę swoją torbę. Tak jak w każdy powszedni dzień punkt 8:30 wychodzę do pracy. Mijam te same budynki, ulice. Można by to swobodnie nazwać codzienną rutyną, od której może nawet nie chcę się uwolnić. Niektórzy mogliby śmiało nazwać to nudą, nie obraziłabym się za to. Jednak nie wiem czy chciałabym z nią skończyć. Droga jest tak dobrze mi znana, że spokojnie z zamkniętymi oczami doszłabym tam. Punktem kulminacyjnym mojej drogi jest hotel w którym pracuję. I oto ja jedna z wielu mrówek pracującym w tym ogromnym hotelu. Sieć hotelów „4 season” to największe w Polsce przedsiębiorstwo się tym zajmujące. Ich właścicielem jest Alex Powell. Pomimo tego, że ma dopiero 25 lat rządzi takim królestwem. Nikt dokładnie nie wie jak to się stało, że tak szybko mu się to udało. Wszyscy pracownicy obdarzają go szacunkiem. W sumie, dlaczego mieliby tego nie robić skoro to człowiek, dzięki któremu mają dobrze płatną pracę. Jest jednym z tematów kobiet na przerwach na lunch. Przystojny, uprzejmy, kulturalny, elegancki. Dlaczego mnie to nie dziwi, że jest tematem tych rozmów ???
- Cześć Klara – mówię odrywając się od moich przemyśleń i wchodząc do hotelu
Klara Torres to moja przyjaciółka. Poznałyśmy się dwa lata temu pierwszego dnia pracy tutaj i od tamtej pory jesteśmy na tej samej zmianie i najczęściej przydzielane do tych samych zajęć.
- Hej, szef chce żebyś do niego przyszła. – mówi przez ramię
Zamiast do szatni idę do gabinetu numer 88. Pukam trzy razy. Chwilę później słyszę: PROSZĘ WEJŚĆ. Otwieram drzwi i jak za każdym razem moim oczom ukazuje się oryginalnie urządzony gabinet. Przestronny, ściany są w chłodnych odcieniach.
- Pan chciał mnie widzieć. Mogę wiedzieć o co chodzi ?
- Oczywiście. Proszę usiądź. – mówi i jednocześnie pokazuje mi fotel znajdujący się przed nim.
- Zaprosiłem tu panią po to by przedstawić pewną propozycję. Pewien klient chce zorganizować w hotelu wykład i pomyślałem, że może chciałaby pani podjąć się tego zadania.
Przez kilka sekund ta wiadomość do mnie nie dociera. Od kiedy tu pracuje czekałam na to, aż będę w końcu mogła się tym zająć.
- Tak, bardzo… - wyrzucam z siebie, bo tylko to przychodzi mi na myśl
- Dobrze, więc Elizo chciałbym szczegółowo to z Tobą omówić. Masz może czas dzisiaj po pracy, by zostać? Oczywiście zapłacę ci dodatkowe pieniądze za nadgodziny.
- Oczywiście, zostanę bardzo mi na tym zależy.
- Cieszę się, więc czekam na Ciebie o 18:00 w moim gabinecie. – mówi odrywając na chwilę wzrok od laptopa po chwili dodając – możesz już wracać do swoich obowiązków
Wychodzę i od razu biegnę zostawić swoje rzeczy w szatni i jak najszybciej oznajmić wszystko Klarze.
Hotel składa się z 7 pięter. Łącznie znajduje się w nim 100 pokoi, dwie sale konferencyjne, restauracja oraz recepcja. Lobby jest urządzone w odcieniach złota, skórzane kanapy, drogie obrazy na ścianach, oświetlony jest nowoczesnymi lampami przy każdej ze ścian, lustra sprawiając, że pomieszczenie jest jeszcze większe, podłoga jest wyłożona dużymi lśniącymi płytkami. Całość sprawia, że hotel staje się jeszcze bardziej ekskluzywny. Gośćmi najczęściej są biznesmeni, ubrani w markowe garnitury każdego dnia setkami przetaczają się przez hotel. Czasami można stracić rachubę patrząc co chwila na tak bardzo podobne do siebie osoby. Zazwyczaj są tak zajęte, że gdy wchodzą rozmawiają przez telefon i przy każdej napotkanej sytuacji robią to samo. Pracuję w recepcji. Mój wymagany strój to koszula w odcieniach bieli lub błękitu, spódnica ołówkowa lub ciemne jeansy. Buty zależnie od preferencji komu w czym wygodniej, dlatego przez dwa dni zakładam szpilki, a przez resztę balerinki.
W hotelu pojawia się druga zmiana pracowników. Po skończonej pracy udaję się do gabinetu szefa. Kiedy wchodzę do środka każe mi zaczekać, ponieważ akurat rozmawia przez telefon. Pokazuje mi miejsce przed nim. Ponownie siadam na fotelu, tym razem mam więcej czasu na to aby się rozejrzeć. Biurko Alexa znajduje się w prawym rogu gabinetu, wszystko na nim jest uporządkowane. W lewym rogu stoi kanapa, a przed nią mały stolik na której leży poranna prasa. Akurat zachodzi słońce przez co od razu zauważam piękny widok za oknami wychodzącymi na taras. Widok zapierający dech w piersiach. Przez to nie zauważam, że Alex skończył rozmawiać przez telefon.
- Przyciąga wzrok. – mówi odrywając mnie od pięknego widoku
- Tak, idealny, nie dziwię się, że goście najczęściej zamawiają pokoje po tej stronie hotelu.
- Dobrze, więc omówmy organizację wykładu, a później może znajdzie się czas na podziwianie widoku. – mówi po chwili dodając – przysuń krzesło do biurka
Robię to co mi karze, a on stawia laptop tak, żebym również widziała. Podaje mi białe kartki i długopis.
- Wykład będzie trwał cztery godziny, więc musisz się zająć zajęciem terminu sali, zoorganizowaniem lunchu oraz przyjęciem gości zaproszonych.
Zapisuję na kartce datę 15 maja 2015 roku, 80 miejsc itp. Słuchając tego co mówi Alex spoglądam na jego biurko żadnego zdjęcia. Nie ma rodziny ? Rozglądam się po reszcie gabinetu również nie ma zdjęć. Jednak to nie świadczy o tym, że jest samotnikiem. Czy wszyscy trzymają zdjęcia rodziny w swoich gabinetach ? Przecież to nie dorzeczne. Jednak dalej pozostaje w mojej głowie myśl, że nikt nie wie o tym jak dorobił się takiego królestwa. Po chwili zauważam, że przez kilka chwil zupełnie wyłączyłam się i nie słuchałam tego co najważniejsze. Spoglądam na Alexa i zauważam, że przygląda mi się. Jak długo już to robi ? Głupio mi, że moja ciekawość zwycięża w chwili gdy pracuję nad tym o czym marzyłam tyle czasu.
- Możesz mi powiedzieć nad czym tak rozmyślasz? – odzywa się
Doszukuję się w jego głosie złości jednak jej nie znajduje przez co oddycham z ulgą.
- Przepraszam za to…- mówię nie kończąc
- Za co ?
Dlaczego jest tak bardzo dociekliwy ? Może dlatego, że jest moim szefem ! krzyczę sama na siebie w myślach.
- Dobrze, dokończmy to i wracajmy do domu. – mówi lekko się uśmiechając
Kończymy po 21:00. Jestem wyczerpana, ale wszystko jest już omówione dzięki czemu nie będę musiała zostać jutro po godzinach. Wstaję i zakładam swoja marynarkę.
- Chciałabyś może wyjść na taras ? – pyta
- Czemu nie. – mówię, a w środku skaczę jak małe dziecko, bo od samego początku gdy tu weszłam chciałam wyjść i zobaczyć ten widok
Jest już ciemno, ale widok jest jeszcze bardziej zniewalający. Gdy Alex otwiera drzwi balkonowe wiatr wdziera się do gabinetu. Wychodzimy na zewnątrz, taras jest duży, od środka wydawał się znacznie mniejszy. Podchodzę do barierki i widzę ogrom świateł wyłaniających się  budynków. Alex staje obok mnie i opiera się o barierkę. Pan elegancki i sztywny wydaje się być wyluzowany.
- Zazwyczaj nie proponuję tego moim pracownikom, ale może będziemy sobie mówić na TY.
Zaskakuje mnie tym i przez krótką chwilę nie dociera to do mnie. W końcu to mój szef i niezbyt wyobrażam sobie, żeby inni byli z tego powodu zadowoleni.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Nie wiem co na to inni pracownicy.
- W końcu ja tu jestem szefem i ustalam zasady – mówi po czym dodaje – jestem Alex
No jakbym tego nie wiedziała!!!
- Eliza – mówię podając mu swoją dłoń
I właśnie w tym momencie zapada krępująca cisza, która wydaje się z każdą chwilą coraz bardziej dłużyć. W momencie kiedy chcę powiedzieć, że musze już iść Alex się odzywa.
- Słuchaj jest już dość późno może odwiozę Cię do domu ? W pewnym sensie czuję się winny temu, że musisz o tej porze wracać sama do domu.
- Bardzo dziękuję za propozycję…., ale …. mieszkam niedaleko i…… okolica jest całkiem……. bezpieczna – dukam nie wiedząc co powiedzieć i widzę, że nie przekonał go tym
Mój szef chce po prostu odwieźć mnie do domu, a ja robię z igły widły. Doszukuję się w tym czegoś złego. Ma rację jest już późno, a ja skłamałam, że okolica jest bezpieczna i mam niedaleko.
- Chociaż może… masz rację. Jeśli to nie kłopot. – mówię
- Możemy iść, tylko wezmę teczkę. – mówi otwierając przede mną drzwi balkonowe
Czekam i ostatni raz rozglądam się dookoła. I w ostatniej chwili zauważam zdjęcie stojące na jednej z szafek. Nie wiem dlaczego, ale nagle z moich ust wydobywa się nie proszone
- To Twój ojciec ? – pytam, po czym sama karcę się za to wewnętrznie
Co mi strzeliło do głowy zapytać o to. Podnosi wzrok na mnie. Marszczy brwi.
- Nie, to nie jest mój ojciec. – mówi z grymasem
Jestem tak bardzo zła na swój niewyparzony język. Próbuję wyczytać z twarzy Alexa czy jest zły, jednak mi się to nie udaje. Chociaż w chwili kiedy o to zapytałam wydawał się zły. Wychodzimy z gabinetu w milczeniu i nie wiem czy ta cisza jest spowodowana sytuacją, która zaszła przed chwilą czy po prostu z braku tematów do rozmów. Koniec końców to mój szef o czym mogłabym z nim gadać ? O pracy ? O tym, że jestem zmęczona ? No o czym ? Kiedy dochodzimy do schodów, zauważam że Alex wciska guzik do windy.
- Nie zejdziemy schodami ? – pytam
- Po co ? Skoro jest winda. Wynalazki w końcu są od tego, żeby z nich korzystać. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że na siódme piętro wchodziłaś schodami ?
- No jasne, a co w tym złego ? – pytam ironicznie
On tylko uśmiecha się.
Kiedy drzwi się otwierają winda jest pusta. Tak samo przez wszystkie pozostałe piętra pozostajemy sami.
O tej porze lobby wydaje się jakby zamarło. W recepcji jedynie stoi Sally. Widzę jak patrzy na nas gdy wychodzimy z windy. Czuję, że jutro z rana pracownicy będą mieli tematy do rozmów.
- Do zobaczenia Sally. – rzuca zerkając na nią
Wydaje się, że jest tak bardzo zdziwiona, że brakuje tylko aby otworzyła szeroko buzię. Macham do niej ręką na pożegnanie. Jednak z nią nadal nie ma kontaktu. 
Wchodzimy na parking. Soją na nim setki drogich, markowych samochodów na które nie będzie mnie stać do końca mojego życia. Alex zatrzymuje się przy modelu BMW. Moja reakcja na widok auta wygląda dość podobnie jak Sally na nas.
- Co to za model ?
-Alpine White BMW E92 335i – mówi, a w jego głosie słychać zafascynowanie autem
- Wygląda idealnie, musiał być drogi.
- I był. – mówi po chwili dodając – ale ciężko na niego zapracowałem
Otwiera mi drzwi, a ja nawet boję się siadać w swoich zwykłych ubraniach do takiego cacka. Kiedy odpala silnik z głośników zaczyna się wydobywać nastrojowa piosenka, której nie znam. Kiedy włącza się do ruchu nie czuję nawet, że jedziemy. Samochód tak bardzo delikatnie porusza się po drodze.
- Na jakiej ulicy mieszkasz ?
- Ulica ogrodowa. – mówię po czym wyglądam przez szybę i obserwuję reakcje ludzi na auto
Większość zwraca na niego uwagę i przypatruje mu się, jednak niektórzy wydają się być tak bardzo wyczerpani po pracy, że duchem są już w domu i delektują się relaksem na kanapie w salonie. Cała droga przebywa w milczeniu. Nie wiem czy to przez to, że Alex jest skupiony na drodze, czy przez moje głupie pytanie zadane w jego gabinecie. Zerkam na niego i wydaje się być myślami gdzie indziej lub po prostu wsłuchuje się w utwór, który płynie przez głośniki. Kilkanaście minut później jesteśmy już na miejscu. 
- Dziękuję Ci za podwiezienie. – mówię po czym wysiadam z auta
- Nie ma sprawy. – mówi
Idę w kierunku wejścia do mojego apartamentowca. Słyszę ciszę, więc odwracam się by sprawdzić czy Alex już odjechał. Jednak zauważam, że stoi za mną.
- Słuchaj codziennie jeżdżę tą drogą, więc pomyślałem sobie, że mogę Cię zabierać jadąc do pracy. Będę miał przynajmniej milszą atmosferę w drodze.
- Nie, wydaje mi się, że to zły pomysł. Miło z Twojej strony, że to zaproponowałeś, ale nie skorzystam z propozycji.
- Dobrze, rozumiem. – mówi i wydaje się być tym zmieszany
Nie takiej odpowiedzi się spodziewał, ewidentnie widać to w jego tonie głosu i mimice. Jednak chyba nie myślał, że rzucę się mu na szyję i od razu zgodzę.
- Do jutra. – mówi po czym wraca do samochodu
Wchodzę do swojego mieszkania. Zostawiam klucze na stoliku w przedpokoju i wchodzę do salonu. Zerkam na zegarek dochodzi 22:00. Najchętniej położyłabym się na łóżko i poszła spać. Jednak mój brzuch domaga się jedzenia. Idę do kuchni i robię sobie dwie kanapki z serem, szynką i warzywami.
Mój apartament składa się z kuchni, łazienki, pokoju i salonu. Kupili mi go rodzice. Musieli zapłacić za niego majątek, ale jest idealny. Jest duży, oryginalnie urządzony. Mimo tego, że ja go nie urządzałam to wszystko jest w moim stylu. Czasami wydaje mi się, że za duży jest dla jednej osoby. Włączam lampkę w salonie i siadam przy stole w kolorze dębu. Włączam laptop, który na nim stoi. Przeglądam wiadomości z Polski i ze świata. Wszystko wydaje się być takie nudne. Kończę jeść pierwszą kanapkę, kiedy wyświetla mi się okienko 
NOWA WIADOMOŚĆ
Nadawca: Alex Powell
Temat: Twoja decyzja.
Adresat: Eliza Bein

Jutro zapowiada się deszczowa pogoda, więc na Twoim miejscu przemyślałbym moją propozycję dotyczącą dojazdu do pracy.
                                                                Twój szef Alex Powell





***********************************************************************
Oto pierwszy rozdział mam nadzieję, że przebrnęliście jakoś. Na komputerze był o wiele dłuższy, więc musiałam go podzielić. Mam nadzieję, że podoba Wam się i jesteście ciekawi co dalej. Czekam na komentarze i Wasze opinie.... 
Do następnego :* :* :*

1 komentarz:

  1. Fajny pomysł. ;D
    Nie spotkałam się jeszcze z wątkiem hotelu ;D I nie powiem nie, lecz mnie zaciekawił. ;D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. ;D
    Weny.! :D

    OdpowiedzUsuń